przyleciały do mnie ze szlaku i to nie byle jakiego - długiego, wymagającego, bo taka jest droga do Częstochowy.
I gdzieś tam, dziś już pewnie na jakimś 180 kilometrze jest nasza Lila z Braćmi i Rodzicami.
Sami popatrzcie i przeczytajcie, co otrzymałam w sms-ie dwa dni temu:
"My znów podróżujemy ....... tym razem pieszo:-) 5 sierpnia wyruszyliśmy w warszawsko praskiej pielgrzymce rodzin na Jasną Górę . Cel swój osiągniemy 14 sierpnia przed obrazem w Częstochowie :-) Lila pielgrzymuje już szósty raz:-)
Śpimy w namiocie , myjemy się w misce, jemy konserwy, bolą nas nogi.........., ale i tak jest po prostu cudownie :-)
Dołączamy zdjęcia i zapraszamy wszystkich w przyszłym roku, bo jest naprawdę super :-)"
Dołączamy zdjęcia i zapraszamy wszystkich w przyszłym roku, bo jest naprawdę super :-)"
Kochani - jesteśmy z Was dumni i trzymamy kciuki za to, aby siły nie opadły i abyście szczęśliwie i zdrowo dotarli na Jasną Górę. A za rok ? Kto wie ... ;-)
ściskam, Sowa Naczelna
PODZIWIAM!!!!
OdpowiedzUsuńJa również - nie wyobrażam sobie takiej wyprawy z jednym dzieckiem, więc gdzie tu mowa o trójce. I to regularnie, co roku. Ale, jak widać, da się, można, wystarczy chcieć :-)
OdpowiedzUsuńOch Katarzyno tu nie ma co podziwiać , to jest sama przyjemność, więc za rok może się uda i pójdziecie z nami:-)
OdpowiedzUsuńPani Sylwio, czy dla Pani są rzeczy niemożliwe ? Oj chyba nie :-) zapraszamy za rok:-)
No cóż, to może w zamian ja Was wyciągnę na szlak hiszpański do Santiago de Compostella - marzy mi się taka pielgrzymka - też 280 km, tylko w trochę innych realiach.
Usuń